wtorek, 31 stycznia 2012

DAY 22

ŚRODA.


Udalo mi sie wstac na sniadanie! JEEE! Zjadlam kanapki z dzemem i troche musli z mlekiem 0.5% . Powaznie. Oni tu nie pija zwyklego. Tylko takie lub sojowe :C Ale w sumie szybko sie na nie przestawilam. Dlaczego wstalam na sniadanie pytacie? Wiem, to chore... Budzisz sie kiedy jest ciemno tylko po to zeby wyjsc z cieplego lozka, zmusic sie do wyjscia z domku i przejscia tych 150m do spisehus zeby zjesc cos na co nie masz ochoty. Niestety. Cel jaki sobie postwailam na poczatku tego wyjazdu musi byc przeze mnie osiagniety a wiec wstalam na sniadanie (ktore jest o 7 rano!!!) zeby miec sile na GET IN SHAPE, ktore ma byc o 10 .
Po sniadaniu wrocilam do domku. Poniewaz jest tydzien 4, to miedzy innymi na moj pokoj przypadalo sprzatanie. Razem z Karen (moja roommie) czyscilysmy lazienke z naszej czesci domku. Bardzo to przyjemne. Myjesz lustra, podlogi, prysznic i toalete. Zgadnijcie ktora z nas musiala czyscic toalete? ^^ he. ja. na szczescie nie byla w tragicznym stanie :P
Ja dodatkowo wzielam na siebie obowiazki kolezanki z pokoju na przeciwko bo ona jako ADVENTURE liner chodzi w tym tygodniu rano do kuchni i szykuje nam jedzenie z reszta adventurowcow. Wiec sprzatalam jeszcze korytarz (odkurzanie i zmywanie podlog), przedpokoj i kawalek kuchni. Dodtakowo z Karen sprzatalysmy nasz pokoj wiec SIE ZMACHALAM!
A na 10 na trening! 
Dzisiaj wyjatkowo nie bylo Mii, naszej instruktorki. Zastepowal ja mlody chlopak. Bardzo przyjemny facet z pyska i usposobienia. Prowadzil zajecia w duzo lzejszy sposob. Mielismy wiecej czasu na odpoczynek przez co zajecia byly lajtowe. Jednak po wyjsciu z sali czulam nie tylko miesnie nog, na ktore robilismy sporo cwiczen, ale i miesnie plecow! Wiec jednak dobrze pracowalam! (:
Potem byl lunch, na ktory jadlam to:


Czego bardzo nie lubie, a zdarzylo sie juz pare razy - to dowiadywanie sie o zajeciach w ostatniej chwili. Tak tez sie stalo i dzisiaj kiedy podczas lunchu dowiedzielismy sie, ze lekcje muzyki zaczynaja sie w musikhus o 12.30. Zeby bylo jasne powiem, ze lunch zaczyna sie we srody o godzinie 12.00 !!! Niemozliwe jest zjesc i dostac sie na lekcje w ciagu pol godziny :/
Na szczescie juz wczesniej rozmawialam z Nikolajem o tym, ze ja i Rafal bedziemy przychodzic pozniej na zajecia ze wzgledu na konieczny prysznic po Shape up'ie!!! Dlatego nam wolno przychodzic na 13 ! uhuhu! ale przychodzimy troche po.. w koncu trzeba jeszcze dojsc do domku! :D
Na dzisiejszych zajeciach siedzialam duzo przy komputerze. Pracuje nad kilkoma projektami na raz. Ciagle mam nowe pomysly, zmieniam koncepcje.. Nie jest mi latwo skupic sie na jednej rzeczy. Kiedy znajde w LOGICu brzmienie inne od tego, z ktorego korzystalam do tej pory, zaczynam wymyslac rzeczy do niego. To zgubne, ale przynajmniej wiem ze sa jakies pomysly! Cieszy mnie to!

na koniec wrzucam wam filmik ze srodowego food introduction! (:


Od razu mozecie zobaczyc jak mniej wiecej wyglada nasza jadalnia (:


DAY 21

WTOREK.


Dzisiaj po obudzeniu zaskoczyl mnie bialy krajobraz! Snieg to jeszcze nie jest, ale mroz tak przypruszyl nam Oure, ze trawa pod naciskiem stop doslownie pęka! To dopiero!
Mam dla was kilka zdjęć nawet (:


po prawej budynek vejstrupsalen. Tam odbywaja sie zebrania calego hojskole. Na terenie szkoly mamy tez wiatrak, ktory widac z kolei po prawej stronie. Mijam go co dziennie w drodze na zajecia do music housa. Jest duzy i przy silnym wietrze skrzydla obkrecaja sie bardzo szybko! Piotrek sie go boi i zawsze przyspiesza kroku zeby jak najszybciej go ominac (:

ta sama widokowka co powyzej. Chcialam tylko lepiej uchwycic biala trawe pokryta szronem. na drugim planie a i za pagorkiem znajduje sie boisko do pilki noznej ze sztuczna trawa.

a tak wyglada domek, w ktorym mieszkam. Tutaj widac wejscia od boku. To nie jest przod domku. To jego bok!
Po lewej na drugim planie NORD. Tam spedzamy duzo czasu wieczorami kiedy zamkkna CAFE. Mozna w nim pic i sluchac glosnej muzyki. Jest telewizor i duzo kanap.
Miedzy tymi dwoma budynkami znajduje sie parking na samochody uczniow i nauczycieli.

a taki zamarzniety lisc znalazlam po drodze do musikhus. Za mna wiatrak!


Tego filmu byly dwie czesci ale przypadkiem skasowalam pierwsza a szkoda bo bylo na niej widac wiatrak... :c
Za to tutaj w drodze do musikhus mijamy pole golfowe i garaz z kajakami oraz blotny tor rowerowy.

Po lunchu mielismy lekcje dunskiego. Tym razem.. na silowni! Ale nie narzekam. Aivin (nasz nauczyciel) pokazal nam pare fajnych cwiczen. Chetnie odpowiadal na pytania dotyczace odpowiednich cwiczen do chcianych efektow wizualnych badz silowych.
Po wyjsciu z silowni poszlismy do sali gdzie jeszcze omowil z nami mniej wiecej zasady cwiczen. Lekcja nie byla tylko po angielsku. Uczylismy sie dunskich slowek dotyczacych rodzajow miesni, treningow, etc. Mozna by powiedziec, ze uczymy sie rzeczy raczej malo istotnych zamiast skupic sie na nauce jezyka. Ale ja juz zrozumialam o co chodzi z ta nauka. On nas po prostu uczy rzeczy przydatnych w tej szkole. Wiec jesli mamy zajecia muzyczno sportowe, bedzie nam tlumaczyl z ang na dunski zwroty dotyczace tych tematow. To nawet sensowne choc bardzo ogranicza. Jednak na dobra sprawe faktem jest, ze nie nauczymy sie jezyka w pol roku (przynajmniej ci co zaczynaja od podstaw), ale mozemy opanowac tematyczne zwroty. To ma sens. Wiec juz nie bede narzekac na lekcje dunskiego.
Nie wiem czy ta tabelka cos wam powie, ale wrzucam to co zostalo nam rozrysowane na tablicy (:


A na kolacji ADVENTURE INSTRUCTORS zapowiadali jedzenie w kolejny oryginalny sposob! :D




Na lunch jadłam to:

A na kolacje to:



DAY 20

PONIEDZIAŁEK.


Zaczal sie nowy tydzien, a z nim projekt BORN PA FLUGT. Polega to na tym, ze przez najblizszy tydzien bedziemy dostawac nieco ubozej zastawione stoly. Jesc mozemy dalej ile chcemy z danego posilku, ale zakres wyboru dania do zjedzenia ogranicza sie z 5ciu do dwoch. W ten sposob szkola oszczedza pieniadze, ktore potem wysyla na fundacje dla dzieci uchodzcow mieszkajacych obecnie w Danii. W zeszlym roku nasza szkola zebrala 43 tys koron. My w sam poniedzialek zarobilismy dla nich 15 tys koron wiec mysle, ze przebijemy zeszloroczna kwote.
Uwazam ten projekt za bardzo fajny! To super ze mozemy pomoc w TAK bardzo w prosty sposob. Pomyslcie ile mozna by bylo zarobic kasy gdyby tak jesc nie przez tydzien ale przez pol roku! Niebagatelne sumy.


Poza tym w tym tygodniu odpowiedzialni za przygotowywanie jedzenia byli ludzie z dzialu ADVENTURE INSTRUCTORS. Taki dyzur na kuchni trwa tydzien i kazda linia bedzie brala w nim udzial. Adventurowcy postawili poprzeczke bardzo wysoko gdyz juz na pierwszej przygotowanej przez siebie kolacji zapewnili nam niezla rozrywke! Generalnie jest tak, ze kazdy posilek - zanim zostanie oddany w nasze rece - jest przedstawiany przez dowodzacego kuchni. Wiec oni sobie wymyslili, ze co dziennie przez caly tydzien beda wymyslac smieszne sposoby na food introduction! Zobaczcie sami (:



Na koniec cos specjalnie dla mojej siostry! (:
To jadlam na lunch:


A to na kolacje:




DAY 18

SOBOTA.


Dostalam wieczorna wachte kuchenna! Generalnie taka wachta polega na zmywaniu naczyn po uczniach calej szkoly w czasie kolacji. Ja i 5 innych osob stawilismy sie w spisehus o godzinie 17 czyli na godzine przed kolacja. (w weekendy kolacje sa o 18.15). Zjedlismy kolacje przed reszta uczniow i wyslali nas do kuchni. Bylo to bardzo zabawne bo kiedy stawilismy sie na miejscu, nikt nie przyszedl nam niczego tlumaczyc. Nie bylo jednej najwazniejszej osoby, ktora podzielilaby nas obowiazkami lub wytlumaczyla co dzieje sie gdzie i jak nalezy to robic. Nie. Zamiast tego przyszly dwie dziewczyny i powiedzialy "no dobra. wlasciwie mozecie juz zaczynac". Chyba mozecie sobie wyobrazic nasze zdziwienie :P
W koncu od slowa do slowa udalo nam sie rozdzielic stanowiska. Zaczela sie kolacja a my do garow. Cale szczescie, ze to weekend. Roboty o polowe mniej bo duzo ludzi wraca na weekendy do domu. Poza tym sporo sportowcow z linii SKI wyjechalo na narty.
Oczywiscie nie obylo sie bez wysmiewania mnie :D Lubie moich nowych kolegow. ^w^
Krzys zrobil mi zdjecia wiec postuje dla was (:


poniedziałek, 30 stycznia 2012

niedziela, 29 stycznia 2012

DAY 17

PIATEK.

Piatek, piatek tygodnia.. koniec. Strasznie szybko te dni uciekaja!
Napierwszych zajeciach muzycznych mielismy prace w progamie LOGIC. Juz o nim wczesniej pisalam wiec powiem tylko, ze tym razem naszym zadaniem bylo zrobic nasz pierwszy mix piosenki! Do wyboru piosenek bylo piec. Kazda w innym stylu. Jedna rockowa, druga metalowa, trzecia indie, czwarta.. sama nie wiem, itd.
Ja wybralam piosenke RADIOHEAD - Reckoner. Zaczelam ja mixowac w zupelnie innym stylu niz jest. weszlam we flow.. ale nie potrafie opisac dokladnie o co mi chcodzi. Ale nie bede postowac bo mialam za malo czasu na dokonczenie mixu wiec jest nierowna, niewypoziomowana i nie skonwertowana do rozmiaru mp3. Krotko mowiac, szkoda czasu na sluchanie prac przyuczajacych.
Poniewaz jest piatek, a w kazdy piatek sie tu pije w ramach integracji, skoczylysmy z dziewczynami do CAFE poznym wieczorem. Jak przyszlysmy tlum ludzi byl juz na miejscu.
Usiadlysmy z reszta grupy internationale.
Co wazne dla dokonczenia tej historii to fakt, ze dzis Rafal, Piotrek, Krzysiek, Martyna i ja (czyli z dzialu muzycznego) poszlismy do administracji i namagnesowalismy sobie klucze zeby miec dostep do sali muzycznej znajdujacej sie w naszej czesci campusu. Moze nie jest wybitnie dobra ale przynajmniej nie trzeba isc az do music housa z drugiej strony szkoly. 
No wiec w trakcie rozmowy miedzy Rafalem a Oscarem (chlopak z naszego domku - bardzo fany gosc. Super otwarty i sympatyczny. Chlop do pogadania a do tego ekshipis! :D), okazalo sie ze Oscar potrafi rapowac! Nie zastanawiajac sie dlugo, chlopaki ruszyli do music rooma ktory jest wlasnie po naszej stronie i poszli jammowac zeby go posluchac. Chetnie sie do nich przylaczylam a ze mna Martyna, Kasia, Kasia i Lilka. Wiec siedzielismy w sali i jammowalismy.

czwartek, 26 stycznia 2012

DAY 16

CZWARTEK.


A tym razem na PAPER&CLAY uczylismy sie robic wlasnie gline z papieru! Otoz do kubelka z ciepla woda nalezy porwac gazete na male strzepy. duzo gazety. calkiem sporo. Jak sie chwile odmoczy to nalezy ja partiami (malymi partiami) wsadzac do blendera i zalewac okolo dwiema szklankami wody i miskowac na papke! :D Szara papka z mokrych gazet! Jee!
Potem to co z miksera sie wyjmuje nalezy klasc na sitku zeby sie odmoczylo. I tak ma sie odmaczac.
W tym czasie bierzemy nowe wiaderko i robimy mase z kleju w proszku. Zalewamy woda dwa wiaderka takiego kleju i miksujemy w kuble wielkim wiertlem do ktorego przyczepiony jest palak od miksera jakby (cos na wzor maszyny do rozrabiania cementu. to chyba nawet to samo jesli mnie zapytacie :P).
I jak juz ten klej sie rozrobi na odpowiednio gladka mase, to dodaje sie do niego zmielona, odsaczona gazete ktora wczesniej miksowalismy. I teraz to wszystko znow razem miksujemy za pomoca mieszaczki do cementu :D
I jak juz sie rozrobi do stopnia w ktorym wyglada jak jedno cialo, Przekladamy to do folii. W takiej folii powinno przelezec tydzien lub dwa az stezeje. A jak juz stezeje to do dziela! mozna zbudowac CALY SWIAT! :D
Jedno mam tylko zastrzezenie co do tego typu zabaw. STRASZNIE BRUDZA! :D
Wiec koniecznie pamietajcie o zalozeniu fartuszka lub ubran, ktorych wam nie szkoda. Niby sie latwo spiera bo to tylko gazeta, woda i klej w proszku. Ale nie wyglada sie ladnie :P
Bardzo milym elementem kazdego zajecia z PAPER&CLAY jest to, ze pani daje nam czekoladowe ciaaaaaaaaaaaasto! I puszcza ladna muzyke zeby razniej bylo pracowac. Dlatego na nasze zajecia przychodza ludzie z innych klass. ZEBY NAM WYJESC CIACHO i popatrzec co robimy :D Ale to przyjemne. Ma sie takie poczucie rodzinej atmosfery. A jak oni mowia, "Det er rigtig hyggelig!" co znaczy mniej wiecej "Jest bardzo przytulnie". Wlasciwie to tu kazdy uzywa zwrotu "hyggelig" na okreslenie kazdej rzeczy, ktora im sie podoba. Wiec czesto to slysze (:
Jak rowniez co dzien zdarza mi sie myslec, ze ktos mnie wola bo kiedy oni mowia "det synes jeg" czyli "mysle, ze.." to brzmi to bardzo jak "Susia". No a wiadomo, ze w Danii ja sie tak wlasnie nazywam bo twarde "Z" jest dla nich za twarde do wypowiedzenia.


Z zabawniejszych rzeczy, wieczorem byl mecz pilki recznej Polska vs Dania i wygralismy z nimi 27:26 !!! Dzieki temu bylam bardzo dumna z ojczystego kraju ale rowniez wygralam piwo z kolega! :D Zebyscie widzieli jaki byl zawiedziony dajac mi kase do lapki :3
Ania napisala wynik meczu na polskiej fladze, ktora zawiesila na tablicy korkowej w salonie. Po dwoch godzinach juz jej nie bylo. Okazalo sie ze Jacob przyszedl, powiedzial "oh, come on" i zdjal flage. Nie jest im latwo pogodzic sie z przegrana. Zwlaszcza ze sa wicemistrzami zeszlego roku :P
Ja w miedzy czasie poszlam na tance. Druga czesc hiphopu z babka z Kopenhagii (co to zdjecia wam wrzucalam tydzien temu czy dwa). Ale jakos zupelnie dobrze mi sie nie tanczylo i nie dawalam rady.
Potem z dziewczynami poszlysmy sie rozciagac i chyba zeszlo ze mnie jakies napiecie bo nie bylam w stanie powstrzymac lez splywajacych z oczu. ja llama! najlepsze jest to, ze wcale nie mialam powodu do placzu. mialam dobry humor. Chyba powinnam sie lepiej wysypiac :P

środa, 25 stycznia 2012

DAY 15

ŚRODA.


Dzisiaj wstalam na sniadanie! :D jeeeee! A to tylko dlatego, ze o 10 mam GET IN SHAPE wiec musze miec sile na cwiczenia (:
A na sniadaniu... NIESPODZIANKA! Poznalam dwoch nowych kolegow ze strony Rafala, ktorzy przyjechali do nas o 4 rano. Koledzy maja na imie Krzysiek i Piotrek. Krzysiek jest gitarzysta a Piotrek perkusista. Piotrkowi juz wspolczuje bo wyobrazam sobie ile grania go czeka. Jest jedynym perkusista w grupie muzykow, a praktycznie do kazdego kawalka jest potrzebna sekcja rytmiczna poza basem.
Na SHAPE UP kolejna godzina wylewania siudmych potow pod okiem Mii. Ale warto! Bylo duzo cwiczen na rece. i nogi. i brzuch. i plecy. na wszystko! :D
Dzis to Kasia ma urodziny wiec wieczorem zaskoczylismy ja w pokoju Lilki napadajac na nia ze "sto lat" na ustach! Dostala od nas miotle i kapelusz jak dla rasowej czarownicy! (A to dlatego, ze sama sie chwali ze tak wyglada (faktycznie troche tak jest), a tym ze jest baba jaga utwierdzilo ja w tym dziecko na krakowskim przystanku autobusowym. Zobaczywszy ja krzyknelo do mamy "Zobacz! to prawdziwa czarownica!" i zaczelo plakac).
Tak wiec po kolacji i zajeciach muzycznych, ktore zostaly przelozone z jutra na dzis wieczor (trwaly od 19 do 22 z kawalkiem !!!), poszlismy wszyscy do CAFE napic sie urodzinowego piwa (:
Wam wysylam filmik z krojenia ciastka (:




niedziela, 22 stycznia 2012

DAY 14

WTOREK.

od 8 rano mielismy spotkanie domowe jak w kazdy wtorek o tej porze. Udalo nam sie ustalic ze buty przed wejsciem nalezy sciagac jak rowniez ze po zrobieniu kupy trzeba sprzatac toalete bo nieapetyczne jest korzystanie z brudnego sedesu. Jezu... Ale tematy... Nie wiem do konca czemu to napisalam, ale elementow humorystycznych nigdy za malo :P

Po spotkaniu 2h muzyki i dopracowywanie wczorajszych kawalkow (:

a po lunchu w ramach Culture&Language poszlismy na basen. Aha! wlasnie! zapomnialam wspomniec, ze nasz nauczycielem jest tak naprawde trenerem plywakow :P ha. ha.
No wiec lekcja dunskiego odbyla sie na basenie.. po angielsku.. :P
Przynajmniej mam dla was nagranie z tego jak wyglada basen.

Tak wyglada cala hala basenowa. I tak sobie plywaja moi koledzy i kolezanki :D


A takie rzeczy musieli robic dzielni plywacy podczas lekcji.
Ani udalo sie nawet powtorzyc taki skok z wysokiej trampoliny!!! (ma ze 3m...?)!!!


I ostatni skok wykonany niemal synchronicznie! :D
Na trampolinach Ania i Zuzia (:



DAY 13

PONIEDZIALEK.


Poniedzialki zaczynamy trzema godzinami j. dunskiego. Zajecia nazywaja sie Language & Culture. Generalnie dla mnie sa to dosyc nudne lekcje, poniewaz przerabiamy podstawy jezyka. (cyferki, pojedyncze slowka, zegarek.. etc.). Wiec w tym czasie nie raz uda mi sie wejsc na internet zeby cos popisac do was (:
Smieszna rzecz z tymi lekcjami bo nie uzywamy zadnych podrecznikow ale wlasnie internetu. Specjalnie dla siostry mojej teraz wrzucam linka do tej strony zeby mogla sobie slowka powtorzyc lub nowe przyswoic :D
Proooooooosze: http://fjern-uv.dk/


Po lunchu mielismy 4h muzyki. Znow przez pierwsze 1,5h mielismy pogadanke ad muzyki. Strasznie lubie poniedzialkowe zajecia z tym gosciem, z ktorym mamy. Kurcze, ciagle zapominam jak on ma na imie. Ale podobno jest jednym z najlepszych wokalistow w Danii!!!
Dzis rozmawialismy o rodzajach form w jakich mozna zamknac piosenke. Nauczyciel puscil nam przykladowe kawalki. Od standardow formy (cz A, cz A, cz B, cz A -- a dla niezorientowanych "zwrotka, refren, zwrotka, refren, bridge, refren" -- czyli najbardziej popularna forma ze standardow jazzowych. na niej opieraja sie praktycznie wszystkie kawalki, ktore leca w radiu), przez wymienne (cz A, cz B, cz A, cz B) po bardzo zlozone (cz A, cz B, cz C, cz B, cz D etc... czyli forma dowolna).
Potem jak zwykle 1,5h na pisanie.
Tym razem zadanie bylo utrudnione. Kazdy z nas musial wylosowac dwa akordy na ktorych miala opierac sie piosenka. Pierwszy, ktory wylosowalam to Bbm. Od tego akordu trzeba bylo zaczac piosenke. (w sensie, nie ze kazdy opieral na moim akordzie. Kazde z nas losowalo po dwa dzwieki z czapki kolegi). Drugim dzwiekiem jaki wylosowalam byl D. A wiec kombinacja bardzo ciekawa.
Zainspirowana nowa wiedza na temat form i tego jak wyjsc z "kartonowego" myslenia, napisalam swoja pierwsza piosenke, na ktora sklada sie wiecej niz 6 akordow! Co wiecej! do tej konkretnej uzylam ich az 14! :D 
Pierwszy raz podczas pisania moje rece dokladnie wiedzialy, ktorych dziwekow szuka glowa.  Napislam piosenke w ciagu 15minut! Nie musialam jej szukac. przyszla do mnie calkiem sama. 
Na pierwszych zajeciach rozmawialismy o zanurzaniu sie wyobraznie i chwytanie tego co tam jest. Podczas rozmowy gaddalismy tez o laczeniu pomyslow na rozne piosenki. Moze powstac z tego cos ciekawego, cos beznadziejnego lub cos super. Mialam wrazenie ze podczas pisania swojej piosenki polaczylam tyle roznych pomyslow.. i teoretycznie powinny sie gryzc! ale nie! w tym chaosie dziwekow powstala jakas konkretna calosc, a tym samym moja pierwsza piosenka poza forma standardowa. Jestem w niej zakochana (: Dla sluchajacych moze nie tak zachwycajaca ale dla mnie pierwsza z tego rodzaju wiec i najwazniejsza! :D


Postaram sie ja dla was nagrac przynajmniej w wersji akustycznej. Mam nadzieje nad nia jeszcze popracowac i wymyslic aranz przy pomocy LOGIC'a.
Jestem bardzo podekscytowana tym zdarzeniem! (:

sobota, 21 stycznia 2012

DAY 12

NIEDZIELA.


A dzisiaj wreszcie przeszlysmy sie z dziewczynami nad morze wiec wklejam zdjecia z drogi tam i z miejsca (:
Kawalek sie idzie, ale naprawde warto. Plaza jest dzika wiec ma jeszcze wiekszy urok niz jakby byla odkryta (:
Tylko oczywiscie pierwsze 1.5m brzegu pokrywaja wodorosty wiec ciezko sie zmusic zeby wejsc. ALE DALAM RADE! Zdjelam buty i skarpetki i weszlam po kostki! brrrrrrrr! MEGA zimne morze zimą! :D


idziemy obok pól

To bylo bardzo duze drzewo!!!

ladny domek juz przy samej plazy praktycznie (:



w nagrode za dojscie jemy sobie lunch czyli kanapki zrobione na sniadaniu (:

a to Kasia

a to ja na galezi siedze w kurtce i plecaku. Dziewczyny powiedzialy, ze wygladam jak sęp ale postanowiłam wstawic bo niebo ladne.

niewyrazne zdjecie :c


a tu na jednej z gałęzi lezacej na plazy (powalone od wiatru chyba) zostawilysmy po sobie pamiatke. Na gorze moje inicjaly, potem Kasi i Martyny na spodzie. Nie widac za dobrze bo robione kamieniem :P

a tak to wyglada w ruchu :D

juz wracamy


Smieszna rzecz mi sie przydazyla w drodze powrotnej bo chcialysmy wracac inna droga. Wiec zanim doszlysmy do betonu z kotrego robie zdjecia w drodze powrotnej, przedzieralysmy sie przez gaszcz w lesie i jezyny i rowy z woda i blotem :D nie ten zakret wybralysmy co bylo trzeba :P
Tak czy inaczej.. PRZYGODA! :D


DAY 10

PIĄTEK.


Dzisiejsze lekcje linii muzycznej roznia sie nieco od pozostalych. Otoz w kazdy piatek uczymy sie operowac na systemie LOGIC. To taki program komputerowy do mixowania czy tworzenia wlasnej muzyki. Awiec np po nagraniu jakiegos materialu, mozna na nim pracowac wlasnie w tym programie. dowolnie przeksztalcac i dostosowywac poziomy dzwieku, dodac jakis podklad perkusyjny czy instrumentalny. Mozna w nim robic doslownie wszystko. 
Na pierwszych zajeciach nauczyciel przedstawil nam program, jego ogolne dzialanie, jak znalezc to i tamto potrzebne do zrobienia tego i tamtego. (wiem, ze pisze bardzo ogolnikowo, ale nie jest latwo opisac program komputerowy :P). 
A wiec naszym pierwszym zadaniem bylo stworzenie wlasnego "bitu". Czyli linii perkusyjnej. W samym programie dostepnych "sampli" (czyli wlasnie rodzaje bitow) jest okolo 16.000 wiec jest z czego wybierac! Ale mozna tez stworzyc swoj wlasny bit za pomoca odpowiednich ustawien. Do kazdego komputera podlaczone sa klawiatury od keyboardow. Dzieki nim mozna wygodnie znalezc dzwiek i nagrac dowolna ilosc podkladow, melodii, etc.
Ja zabralam sie do zadania z troche inneg strony. Zaczelam robic bit za pomoca beatboxu czyli nasladowania instrumentow perkusyjnych za pomoca ust. Wyszlo to bardzo smiesznie. Ale nie pokaze wam jeszcze bo nie jest dokonczone (:
Potem byl lunch, a po nim kolejne dwie godziny muzyki. Na tych dwoch godzinach ogladalismy "Leonard Cohen Tribute". To byl taki material poswiecony wlasnie L. Cohen'owi. Rozni artysci spiewali jego piosenki, a on sam opowiadal o procesie ich tworzenia, zamierzeniach i uczuciach jakie im towarzyszyly.
Mialo nas to zainspirowac do tworzenia "dobrej muzyki". Wydaje mi sie, ze co piatek mamy ogladac jakies materialy tego typu.


Jak sie okazalo, kazdego piatku jest impreza integracyjna dla wszystkich uczniow w CAFE. Wtedy mozna tam siedziec ile sie chce. (Zwykle w tygodniu jest czynna miedzy 19 a 23).
Wiec przeszlismy sie i tam. Bylo dosyc przyjemnie. Mialam okazje pogadac z ludzmi z doroslej czesci gymnasium. Okazalo sie, ze jak oni sa na drugim czy trzecim roku to juz nie mieszkaja w domkach ze swiezakami tylko w glownym budynku administracyjnym gdzie jest dyrekcja. To praktycznie ten sam budynek, w ktorym miesci sie CAFE. Kurcze, powinnam zaczac robic zdjecia zebyscie mieli lepszy obraz tego co tu jest.
Tymczasem moja roomi wyjechala i jestem sama w pokoju przez weekend. hah.

piątek, 20 stycznia 2012

DAY 9

CZWARTEK.


Na 10 rano mielismy 3h grania w muzycznym. Podzielili nas na duety. Naszym zadaniem bylo cowritting czyli wspolne stworzenie piosenki. Ja zostalam przydzielona do Christiana, ktory ma bardzo fajny styl grania i tworzenia. Zaczelismy od pierwszego pomyslu, ktory w krotce zostal odrzucony. Muzyka byla piekna ale ciezko bylo ulozyc do niej linie wokalna.
Nie do konca wiedzielismy jak sie do tego zabrac powiem szczerze. Ja pierwszy raz pisalam piosenke z druga osoba. On nie. W tej chwili jest w Oure trzeci semestr wiec troche lekcji ma za soba. Ale twierdzil, ze nigdy nie byl zadowolony ze wspolpracy z innymi uczniami. Jednak tworzyc z kims to zupelnie inna bajka. Poniewaz przez dluzszy czas nie mielismy pomyslu na melodie, poprosilam go zeby uderzyl w dowolny akord na fortepianie a ja dospiewam do niego pierwsza rzecz jaka przychodzi mi na mysl. Tak zrobilismy. Od jednego dzwieku do drugiego.. Stworzylismy super piosenke na duet! :D do tego napisalismy bardzo mocno ironiczny tekst o milosci i hit gotowy! :D
Po lunchu Mialam kolejne zajecia z tych dodatkowych. Tym razem Paper & Clay. Zebrala sie nas spora grupa ludzi. Zajecia odbywaja sie w budynku obok music housa wiec daleko nie mam :P
Naszym pierwszym zajeciem bylo ulepienie z gliny czegokolwiek co w jakis sposob jest powiazane ze sciana! :D haha! Dlugo nie mialam pomyslu. W koncu zrobilam zyrafe stojaca pod murem.. T______T wiem. Jestem łosiek! :P
Nie zdazylam jej dokonczyc wiec zostawilam ja na poddaszu budynku gdzie teoretycznie, owinieta w folie nie powinna wyschnac. Fajna sprawa z ta glina bo nie jest to zwykla glina z ziemi ale glina zrobiona z gazet!!! Jest szara i zachowuje sie zupelnie odwrotnie niz tradycyjna glina czerwona pod wplywem ugniatania. Mozna z niej lepic wysokie projekty. Np budujac czlowieka zaczynamy od nog. Jezeli glina nie chce ustac w pozycji stojacej, bierzemy suszarke i czekamy az podeschnie. to daje nam twardy grunt do dalszej pracy! Voila! :D i tak bez konca. a jesli jakis element dajmy na to odpadnie, bierzesz troche wody, specjalnego kleju z proszku i doklejasz! i znow sie trzyma! :D EKSTRA!


Po kolacji byly warsztaty z tanca w stylu hip hop na ktore bardzo chetnie sie wybralam. Generalnie staram sie korzystac z jak najwiekszej ilosci zajec dodatkowych. nie tylko dla zajecia sobie wolnego czasu ale tez dlatego ze mam okazje skorzystac ze wszystkiego co jest w okol! (:
(Dodatkowo wszelkie zajecia zwiazane z ruchem sa wskazane na cialo!).
Nigdy nie mialam okazji na prawde wziac udzialu w warsztatach tanecznych w tym konkretnym stylu tanca, ale zawsze mi sie podobal. Zajecia prowadzila babka, ktora przyjechala specjalnie dla nas ale nie wiem skad xD chyba z Kopenhagi.. hm.
Tak czy inaczej, miala super podejscie do osob ktore nigdy wczesniej nie tanczyly. Miala wiare w kazdego kto stal na parkiecie i ciagle sie usmiechala. Chyba nie musze tlumaczyc, ze wspolpraca z takimi osobami zazwyczaj wychodzi na dobre :P Ja nauczylam sie fajnego ukladu tanecznego, poruszalam sie i moglam wreszcie poczuc sie jak tancerz. Niesamowite uczucie (: 
Wrzucam wam pare zdjec z tego eventu (:








Jesli ciezko mnie poznac to podpowiadam, ze mam na sobie szary dres i koszulke batmana. na jednych zdjeciach w szarej czapce, ktora musiala zostac zdjeta z powodu rozgrzania glowy :D
Zazwyczaj po kazdych zajeciach zw z ruchem jest jakies rozciaganie zeby miesnie odpoczely i ladnie ulozyly sie na ciele (:

czwartek, 19 stycznia 2012

DAY 8

SRODA.

Pobudka!!!
Od 8 do 10 kazdego tygodnia we srody trwa sprzatanie domow! Zeby nie bylo zamieszania, kolezanki zrobily tabelke ktora wisi w czesci living room zeby kazdy mial do niej dostep.
Po lewej stronie wypisane sa numery tygodni (bo tu czas sie liczy na zasadzie w tygodniu piatym bedzie to i to, a w tygodniu 9 zajmiemy sie czym innym etc..), na gorze miejsca ktore sa do posprzatania a po srodku losowo wrzucone numery pokoii. Wiec kazdego tygodnia kto inny sprzata, ale nie sam bo ze swoim roomi. 
Czytajac o tym moznaby zadac podstawowe pytanie. DLACZEGO SPRZATANIE JEST TAK WCZESNIE!!!? Otoz dlatego, ze skladzik z chemia do czyszczenia jest otwarty dla calej szkoly tylko raz w tygodniu wlasnie w tych godzinach! Dlatego tez od razu po sniadaniu wszyscy wracaja do domow i bez odpoczynku biora sie za sprzatanie. Ale bron Boze nie mozesz zaczekac z wykonaniem swojego obowiazku do 9 (mimo, ze miesci sie w ramach czasu sprzatania) bo ktos inny przejmie Twoje sprzatania i dostajesz kare lub dodatkowe godziny czyszczenia. SORRY! Nie ma dluzszego spania.
Wstawiam wam zdjecie choc nie wiem czy cos z niego rozczytacie :C


Po czyszczeniu nadszedl czas na pierwsze zajecia dodatkowe z innych linii. Nie wiem czy pisalam wczesniej na co sie dostalam wiec powtorze. Otoz na zajecia GET IN SHAPE oraz PAPER & CLAY . Czyli zajecia sportowe i zajecia plastyczne (:
Dzisiaj od 10 do 12 mialam wlasnie Get in Shape. Sluchajcie.. Nigdy nie przezylam czegos takiego. Jest wiele programow ktore leca na TLC czy MTV o nastolatkach, ktore stawiaja sobie cele (typu chce byc zawodowym piesciarzem lub chce byc prom queen), dostaja trenerow i maja okreslony czas na wykonanie zadania. No to wlasnie zroumialam jak czuja sieci z nich, ktorzy powyznaczali sobie cele jak "chce schudnac 10kg" lub "chce zostac zapasnikiem". Do tej pory tylko patrzylam jak sie mecza i wymiotuja na treningach. Teraz sama to przezylam. Mamy 8 tygodni na dojscie do formy i wyrobienie sobie slicznych cial :D 
Na pierwszych zajeciach, ktore byly dzisiaj w polowie lekcji musialam wyjsc i sie przewietrzyc bo zrobilo mi sie tak slabo z wycienczenia ze nie bylam w stanie stac normalnie. myslalam, ze zemdleje. Ale juz wiem, ze te sports activitys beda mi sie podobac! :D 
Nie ma nic lepszego niz wyjscie z sali z mokra koszulka z tymi wszystkimi smierdzacymi facetami i poczuc ze masz w sobie miesnie, ktorcyh wczesniej nie znales. JEST SUPER!

Po zajeciach prosto na lunch. Wieczorem mialam muzyke. Po zajeciach zrobilismy Martynie mala niespodzianke bo miala 20 urodziny i wygladalo to mniej wiecej tak: 



Zmusilismy ja do pojscia w koronie na kolacje gdzie raz jeszcze zaspiewlismy jej STO LAT (: 
Obciach na maxa ! :D
Wieczorem skoczylismy na urodzinowe piwo. (Jak rowniez dziewczyny twierdza, ze piwo pomaga zapobiec zakwasom totez mnie sie przyda. Czy podzialalo? hm.. ciezko powiedziec. Na pewno bylo lepiej niz sie spodziewalam. Bylam w stanie zejsc z lozka nastepnego dnia wiec miesnie sie poukladaly :D )

sobota, 14 stycznia 2012

DAY 7

WTOREK.

Dzisiaj bylismy w Svendborgu, ktory znajduje sie niedaleko Oure (miasteczka, w ktorym mieszkamy).
To byla taka dosyc krotka wycieczka krajoznawcza. Mielismy ok 2 godzin wolnego w miare chodzenia.
Postuje dla was kilka zdjec bo mysle, ze miasteczko ladne! (ale dla mnie wszystkie Dunskie miasteczka sa ladne! :D Tymbardziej portowe jak to).


haha! Tu mnie rozbawil napis na budynku (:
Za mna widac port. nie wiem czemu go nie sfotografowalam! nadrobie przy nastepnym razie ! (:


Poczta


Łaciaty pies w oknie atrakcja najwyzszych lotow :D



To zdjecie specjalnie dla mamy bo lubi takie domy! :D







Kasia przy kamieniu jakby.. Inkowym..?

na kawusi