poniedziałek, 9 stycznia 2012

DAY 5

NIEDZIELA.
Sniadanie, robienie lanchu na pozniej, straszne zakwasy po wczorajszym tancu! Nie spodziewalam sie, ze az tak wszystko poruszylam. Ale sie ciesze. Znaczy, ze dzialo sie cos konstruktywnego. Moze pojde na nastepne warsztaty Patryka chocby dla samego ruchu!
Po poludniu poszlismy z Rafalem (bas), Martyna (wokal), Ania, Monica, Patrykiem, Asia i Zuzia do Music hausa. Siedzielismy tam 3h . To bylo bardzo chaotyczne spotkanie artystyczne. Duzo osob chcialo robic wiele rzeczy na raz. Nie jestem zadowolona z tego co sie tam dzialo. Doszlo do pewnego starcia miedzy mna i Martyna a Patrykiem. Ciezka atmosfere mozna bylo wyczuc w powietrzu. Mam nadzieje, ze dojdzie do wyprostowania tej sytuacji.
Po kolacji poszlysmy z dziewczynami do CAFE gdzie puscili film. Troche pogadalysmy i wrocilam spowrotem do pokoju. Powinnam polozyc sie wczesnie bo jutro znow pobudka przed 7 am.
Tymczasem wrzucam wam zdjecie sciany, ktora mam przy glowie. Mysle o was (:


brakuje tylko zdjec mamusi, tatka :D i mlodszej siostry. Na szczescie prowdza dla mnie bloga gdzie moge na nich popatrzec!

3 komentarze:

  1. Hej, to słodkie, że tam jestem!
    Mimo,że wyglądam jak debil. Atonowość
    Gorąca fanka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, dobrze! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. O, jestem na największym zdjęciu :D Ale to z Maroka powinno być jakoś ocenzurowane, przynajmniej w tej części z moimi nieopalonymi nogami...

    OdpowiedzUsuń